Krok po kroku, przechodzę przez kolejne etapy mojej przemiany. Dziś stoję u progu swoich kurczowo trzymanych w sobie, nici przywiązań, potrzeb, myśli, emocji, które tworzyły w moim dotychczasowym życiu szereg zawiłości. Formowały pętlę zdarzeń i reakcji, które nie były moje. Nie były mną, bo ja nie byłam sobą...
Wydawało mi się, że dobrze czułam, wydawało mi się, że dobrze robiłam...Taka byłam, bo taka umiałam być na daną chwilę. Nie żałuję...niczego nie żałuję. Za to dziś, wiem co mogę zrobić, aby być sobą. Dziś już wiem, co mogę zrobić, aby zbliżyć się do mojej prawdy. Wiem co muszę utracić, aby zyskać. Wiem co musi we mnie umrzeć, aby nowe mogło się we mnie narodzić. Dziś już wiem...
Pragniemy porzucić to, w czym tkwiliśmy od dawna
To co w nas najtrudniejsze, jest najcenniejsze.
To co nas wzmacnia, jest lekcją.
To co nas uczy, jest doświadczeniem.
A to co nas karmi to energia, dzięki której tworzymy naszą rzeczywistość.
Mam poczucie, że w ostatnim czasie, zachodzą w nas namacalne zmiany. Zmiany związane z odszukaniem swojej własnej drogi, przynależności. Jako ludzkość mamy silna potrzebę “ruchu”. Ruchu, który jest nam potrzebny, aby wykonać nad sobą pracę. Jesteśmy głodni spokoju. Jesteśmy głodni prawdy i jesteśmy głodni dobrego życia. Nie chcemy już wierzyć we wszystko co jest nam wmawiane i przekazywane. Mam wręcz wrażenie, że jako ludzkość nareszcie uczymy się weryfikować co nam służy. Co jest starym programem i grą, a co jest nam potrzebne do wzrostu i gdzie chcemy się zatrzymać. Weryfikujemy ludzi i zdarzenia. Uczymy się reagować, pracować nad sobą, nad swoimi emocjami. Chcemy, a wręcz pragniemy zmian. Pragniemy porzucić to, w czym tkwiliśmy od dawna, a co nie działało na nas dobrze. We wszechświecie zadziewają się ogromne zmiany energetyczne, które mają na celu pokazać nam co nam służy, a czego już nie potrzebujemy, co nie działa. I to co jest w nas najpiękniejsze to to, że namacalnie to czujemy. Pragniemy to zobaczyć i tak też się dzieje. Gdy zamykam oczy widzę obraz ludzi świadomych, obudzonych i budzących się. Ludzi, którzy są piękni, prawdziwi i dobrzy dla siebie i innych. Te obrazy są tak wyraźne, że nie da się im zaprzeczyć. To piękny obraz prawdy, która rodzi się w nas z dnia na dzień, coraz mocniej, zapuszczając w nas korzenie prawdy i przynależności. Czasy, w których żyjemy z jednej strony są ciężkie. Wystawiają na próbę nas samych, ludzi, których kochamy i grupy społeczne do których przynależymy. Wiele rzeczy nie idzie po naszej myśli. Czasami ta rzeczywistość, w której żyjemy, przewraca nasze całe życie do góry nogami. A co my robimy?
Szukamy spokoju, wyciszenia, medytujemy, szukamy pomocy, pracujemy nad sobą. Pragniemy odszukać w tym całym chaosie Siebie samych. Skąd to wiem? Obserwuje już od dawna, osoby z mojego otoczenia. Ludzi, z którymi żyje na co dzień, ludzi których kocham i są mi bliscy. Oni wszyscy, zmieniają się. Szukają siebie. Podjęli walkę o swoją prawdę. W tej grupie jestem ja sama. Wciąż każdego dnia uczę się nowych rzeczy, a kolejne sytuacje i zdarzenia odkrywają przede mną kolejne karty emocji, uczuć, prawd, których tak kurczowo się trzymam, a których nadszedł czas odejścia. Odpuszczenia...
Czasem trzeba pozwolić czemuś odejść, aby zrobić miejsce na nowe
Czym dla ciebie jest odpuszczenie? Jak odpuścić coś, co wywołuje w nas tyle skrajnych uczuć i emocji?... Jak pozwolić odejść temu, co trzyma nas kurczowo w jednym miejscu?...
Odpowiedz na te pytania jest prostsza niż myślisz. Przez ponad siedem lat intensywnej pracy nad sobą, nauczyłam się jednego. Jedyną receptą na odpuszczenie, odejście i uwolnienie się od tego co nas gniecie, męczy, uciska i boleśnie dotyka to akceptacja. Wyjaśnię ci to na krótkim ćwiczeniu.
Czytając to, wyobraź sobie swoją obecną sytuację. Coś co cię denerwuje, męczy. Przywołaj to zdarzenie, emocje, a być może nawet osobę, która jest sprawcą tej właśnie sytuacji. Weź kilka wdechów i wydechów. Nie uciekaj od emocji i odczuć, które towarzyszą tej wizji. Pozwól sobie poczuć to, co przychodzi do ciebie właśnie teraz. Popatrz teraz na siebie z boku. Tak, jakbyś wyszła z siebie i stanęła tuż obok. Co widzisz? Bez względu na to jak się teraz czujesz, podejdź do siebie i przytul się mocno. Obejmij się i powiedz sobie: Kocham, dziękuje, przepraszam, wybaczam...
To samo zrób w stosunku do drugiej osoby bądź zdarzenia, które wywołuje w tobie dane emocje.
Podejdź, przytul mocno. Obejmij i powiedz: Kocham, dziękuje, przepraszam, wybaczam.
Jak się teraz czujesz? Jestem pewna, że czujesz się znacznie lepiej. Dzięki tej właśnie praktyce, nauczyłam się, co to znaczy poczuć spokój, wdzięczność i akceptację. Kiedyś wydawało mi się, że są emocje i reakcje, których nie mogę zmienić. No bo w jaki sposób mam reagować spokojem na coś, z czym się nie zgadzam. Na coś co jest dla mnie, nie do pomyślenia? Gdy tylko zaczęłam praktykować ten rodzaj wdzięczności, zauważyłam od razu zmiany. To było dla mnie zupełnie nowe doświadczenie. Nie mogłam wyjść z podziwu, jak to możliwe? A jednak...
Często dostaje wiadomości typu: „Dominika, jak ty to robisz, że jesteś taka spokojna? Nie denerwuje cię to czy tamto?”. Moja odpowiedz jest zawsze taka sama...
Nauczyłam się rozumieć, że rzeczywistość, która mnie otacza, jest wynikiem energii, którą tworze wokół siebie. Na tą energię składają się: emocje, reakcje na daną sytuację oraz analiza tego zdarzenia, czyli obserwacja z boku. Dzięki codziennej praktyce medytacji, akceptacji, wdzięczności oraz afirmowaniu tych paru słów: Kocham, dziękuję, przepraszam, wybaczam, nauczyłam się patrzeć na innych ludzi i zdarzenia z zupełnie innej strony.
Czasami to, co musimy zrobić, to pozwolić odejść
Dlaczego jako rodzice, złościmy się czasem na nasze dzieci, ale zawsze wybaczamy? Bo kochamy ich całym sercem. Miłość do nich, do tych cudownych istot, pozwala nam zapomnieć. I to właśnie, dzięki miłości do siebie i innych, możemy popatrzeć na otaczającą nas rzeczywistość z kompletnie innej strony. Czy kiedykolwiek zastanawiałaś się, jaką drogę przeszła osobą, która cię zraniła, bądź nadal rani? Ile musi być w niej bólu i cierpienia, że jest zdolna zadawać go drugiej osobie? Gdy popatrzysz na nią z punktu duszy, a nie ego spostrzeżesz coś zupełnie odwrotnego.
I nie chodzi tu o akceptację na „złe traktowanie”. Życie nauczyło mnie, że wraz z narodzeniem się miłości i akceptacji do siebie samej, narodziła się miłość i akceptacja do świata. Nauczyłam się wychodzić z miejsc, w których nie czuję się najlepiej. Nauczyłam się odchodzić od ludzi, którzy sprawiają, że czuje się źle. Nauczyłam się weryfikować co jest dla mnie dobre, a co złe. Nie tkwię w toksycznych relacjach. Jeśli mam takich ludzi wokół siebie, a zupełne odcięcie od nich nie jest możliwe, ograniczam kontakt do minimum. Z miłości do siebie samej, swojego dobrego samopoczucia i zdrowia. Pamiętaj proszę, że to wszystko, o czym tu dziś pisze nie przyszło z dnia na dzień. To jest proces zmian, które zachodziły we mnie od ponad ośmiu lat i trwają po dziś dzień. Każdego dnia uczę się odpuszczać i bardziej rozumieć otaczającą mnie rzeczywistość.
Czasami to, co musimy zrobić, to pozwolić odejść temu, co wydawało nam się dobre, ale nas raniło. Czasami to, co musimy zrobić, to pozwolić sobie na odejście, porzucenie, niejednokrotnie ludzi, sytuacji i zdarzeń, które wywołują w nas ciągły ból i strach. Nie żałuj niczego, ale zawsze kieruj się w życiu swoim dobrem. Dobrem nie z pozycji ego, ale dobrem z pozycji duszy. Wybieraj to co jest dobre dla ciebie i pozwól odejść temu, co już ci nie służy bądź nigdy nie służyło. Bo czasami musimy utracić z pozoru „dobre” aby zobaczyć czym ono dla nas było i jak bardzo nas krzywdziło.
Miłości i akceptacji do siebie życzę ci z całego serca!
Niech dzieje się magia
Twoja Dominika