Kroczę przed siebie niepewnie, wsłuchując się we wszystkie odgłosy tego świata. Prawdy, które słyszę są tak głębokie, że nie wiem od czego zacząć. Co jest dobre dla mnie, a czego w istocie nie potrzebuję?... Ja jednak pragnę poznać je wszystkie. Zachłystuję się każdym znakiem, każdą informacją z nadzieją, że to wszystko mnie uskrzydli i pomoże poszerzyć horyzonty...
To bogactwo słów i znaków przychodzi do mnie z taką lekkością. Ja jednak czuję się przytłoczona. Czuję, że to więcej niż mogę udźwignąć. W głowie wybrzmiewa zakłopotanie i harmider, a dusza broni się choć wie, że to co do niej spływa jest dobre... Dlaczego zatem zaczynam uciekać i chować się przed tą piękna mądrością?
Czuję, jakby czegoś było za dużo...jakbym nie była gotowa, aby przyjąć prawdę tego świata!
Nagle stojąc w bezruchu, wpatruję się w zieloną otchłań, którą współtworzą drzewa...strażnicy ziemskiej natury... Dając się ponieść tej chwili, wsłuchuję się w ich szepty...Z początku nie rozumiem ich mowy, jednak z minuty na minutę zaczynam pojmować co chcą mi przekazać. Ich mowa, jest jak powiew wiatru...lekko muska mnie swoim otulającym szeptem.
Przymykam oczy i otwieram się na ich przepływ...To co słyszę sprawia, że kąciki ust poszerzają się i skłaniają do uśmiechu. W jednej chwili, wszystko staje się jasne...
Wiedza pisana, to skarbnica życiowych doświadczeń
„Czytanie dobrych książek jest niczym rozmowa z najwspanialszymi ludźmi minionych czasów” - Kartezjusz
Gdy dopada nas niewiedza bądź chcemy wzrastać na poziomie duchowym i fizycznym, chętnie sięgamy po wiedzę pisaną. Wiedza pisana, to piękna skarbnica życiowych doświadczeń, która może nam pomóc w zrozumieniu i pojmowaniu świata i jego poszczególnych elementów. Wielcy uczeni i odkrywcy, spisywali swoje doświadczenia i przemyślenia. Tym sposobem, zatrzymywali myśli na papierze, aby te, służyły im i wielu innym ludziom w dalszym procesie i przechodziły z rąk do rąk.
Książki są żywą wiedzą, która pomaga nam pojąć to co nowe. Pomagają nam otworzyć nasz umysł i poszerzyć horyzonty. Książki, to moim zdaniem jeden z najpiękniejszych sposobów na zgłębianie wiedzy, w poszukiwaniu swojej prawdy.
Pamiętam, gdy na początku swojej przemiany z dnia na dzień, stałam się stu procentowym molem książkowym. Czytałam książki jedna po drugiej, chłonąc ich zawartość z prędkością światła. Głęboko wierzyłam i wierze po dziś dzień, że książki poszerzają nasze horyzonty i pozwalają nam dotknąć niesamowitej mądrości jaką jest wiedza. Moja domowa biblioteka stale się powiększa o nowe pozycje. Czasem jednak, mam wrażenie, że już dawno przestałam nadążać za ich czytaniem. Ich liczba nieustannie rośnie, a ja tylko zastanawiam się, czy kiedykolwiek przyjdzie mi nadrobić wszystkie te książkowe zaległości?
W książkach odnalazłam wiele prawd. Pozwoliły mi one dostrzec prawdę, którą jestem. Pozwoliły mi popatrzeć na siebie z boku. Dystans do siebie, to jedna z wielu zalet czytania przeze mnie książek. Dzięki nim nauczyłam się patrzeć na siebie z zupełnie innej perspektywy. Dawniej myślałam, że gdyby nie książki, moja świadomość nie byłaby tak ogromna, a moje postrzeganie świata nie byłoby tak oczywiste. Dzisiaj po tak wielu życiowych doświadczeniach, muszę przyznać, że były one wspaniałym narzędziem do tego, abym miała odwagę wejść w głąb siebie.
...Drzewa czule szepczą: Jesteś autentyczna...Na próżno szukać ci odpowiedzi za zewnątrz. Wszystko czego pragniesz i co powinnaś wiedzieć, jest już w Tobie. To od czego uciekasz, nie jest złe, lecz nie jest twoją prawdą i nie jest twoim doświadczeniem. Gdy zaczniesz szukać prawdy w sobie, wszystko inne będzie nieważne. Będziesz prawdą, którą skrywasz w sobie.
Szukając swoją prawdę na zewnątrz, odnajdziesz prawdę, którą nie jesteś!
Szczególnie na początku swojego przebudzenia, szukałam w książkach odpowiedzi, których nie znałam, a które chciałam poznać. Nowo poznane osoby, okazywały się być dla mnie pięknym darem i znakiem, że jestem w trakcie procesu, który jest niesamowitą przemianą. Ta podróż niejednokrotnie była bardzo intensywna. Z dnia na dzień uczyłam się siebie na nowo. Książki jak i ludzie bardzo mnie inspirowali. Wówczas wtedy, jedną z książek, która pozwoliła mi zrozumieć zaistniały proces była „Pełnia życia” Agnieszki Maciąg oraz „Chata” Wm. Paul Young. Prawdy w nich zawarte były niejednokrotnie zadziwiające i inspirujące. Pokazały mi, że jest coś więcej...
W miarę upływu czasu i całego procesu mojej przemiany, miewałam dni, kiedy wciąż nie rozumiałam, dlaczego, skoro już tyle wiem i zaszłam tak daleko, zmiany nie są tak spektakularne. Pamiętam, gdy pewnego wieczoru usiadłam z przyjaciółką w swoim pokoju i zaczęłam jej pytać, dlaczego to wszystko jest takie skomplikowane? Jak to możliwe, że mimo dobrych chęci i wszelkich starań, aby lęki odeszły, one nadal wracały? Częściej bądź rzadziej..., ale wciąż były. Zastanawiałam się wtedy co robię źle? Tyle już wtedy wiedziałam... Joga i medytacja stały mi się bardzo bliskie, a zajęcia z autohipnozy dawały mi więcej niż wówczas myślałam... Mimo tego wszystkiego... moje lęki wciąż miały nade mną przewagę...
Usłyszałam wtedy słowa, które pamiętam po dziś dzień: „Nikt i nic nie pomoże ci w tej podróży, jeśli ty sama nie wejdziesz w głąb siebie i nie zrobisz tej pracy nad sobą. Nikt inny jak Ty sama... Ludzie, których spotykasz, nie pomogą ci. Książki, które czytasz nie pomogą ci. Mogę podarować ci gwiazdkę z nieba i to wciąż może być niewystarczające. Nikt i nic nie sprawi, że to wszystko z czym się borykasz odejdzie, jeśli ty sama nie zobaczysz, co jest tego źródłem i nie zaczniesz nad tym pracować. To jest twoje doświadczenie i twoja praca, a cała prawda, którą szukasz jest w Tobie”.
Słysząc te słowa, ponad pięć lat temu odbijały się ode mnie jak od muru. Nie wierzyłam wtedy, że cokolwiek może się zmienić. Nie wierzyłam wtedy, że kiedykolwiek może być lepiej. Te słowa wydawały mi się bezduszne i okrutne. Myślałam wtedy, że to co robię dla siebie jest maksimum moich możliwości i że więcej nie potrafię. Robiłam co mogłam, a mimo wszystko nie widać było zbytniej poprawy... Co zatem sprawiło, że po pewnym czasie z dnia na dzień wszystko zaczęło się zmieniać?
Szukając prawdy w sobie, odnajdziesz najprawdziwszą wersję siebie i pokonasz wszystkie przeciwności
Z biegiem czasu, zaczęłam rozumieć, że moje życie nie ulegnie poprawie, jeśli ja sama nie posłucham tego, czego naprawdę pragnę. Moim celem, było pozbycie się lęków, ale ich obecność była czymś spowodowana. Z dnia na dzień lęki weszły w moje życie i rozgościły się na dobre. Wtedy wydawało mi się, że były znikąd... Dopiero z czasem zaczęłam rozumieć, że to wszystko co do mnie przychodziło, było mi potrzebne. Było moim doświadczeniem. Było moją prawdą i tylko moją, bo pochodziło z mojego wnętrza...
Wszystkie książki, które przeczytałam, ludzi, których poznałam i pomoc jaką otrzymałam, była nieoceniona i jestem za nią wdzięczna po dziś dzień. Moment, w którym zrozumiałam, kim naprawdę jestem, był przełomowy w moim życiu. Nagle poczułam, że uwolnienie się od lęków i wszelkich strachów jest prostsze niż myślałam. Zaczęłam zauważać znaki, wsłuchiwać się w wszechświat i po prostu, tak zwyczajnie kochać siebie taką jaka jestem!
Zapewne spytasz: I co to tyle? Tylko tyle wystarczy, aby zacząć żyć pełnią życia i pozbyć się lęków? To nie może być takie proste...
Moja odpowiedz brzmi... Tak, tylko tyle i aż tyle. Jednak, musisz pamiętać, że to jest proces. To całe zrozumienie mojej podróży i jej celu nie przyszło od razu. Minęło sporo czasu nim zrozumiałam, gdzie szukać odpowiedzi i dlaczego lęki pojawiły się w moim życiu. Co chciały mi powiedzieć? Czego nauczyć? Dziś, jestem za nie ogromnie wdzięczna, bo gdyby nie one nie byłabym w tym miejscu, w którym jestem teraz. Zapewne nie byłoby tego bloga, a ja nie odkryłabym miłości do pisania. Nie poznałabym tylu wspaniałych ludzi…
Jesteś kreatorem swojego życia
Mogę tak wymieniać moje wdzięczności w nieskończoność. Wdzięczność i Akceptacja to podstawa, bez której nie ruszysz do przodu. Gdy zdasz sobie sprawę z tego, że na zmianę twojego życia masz wpływ tylko Ty, zacznie dziać się magia. Jesteś ważna, jesteś niezwykła i bardzo wyjątkowa. I jedyne co mogę powiedzieć na koniec to to, że wszystko co pochodzi znikąd, jest z twojego wnętrza. bo jesteś źródłem, bo jesteś wszystkim, bo możesz wszystko!
Jesteś kreatorem swojego życia i tylko ty masz tę moc, żeby nadać mu kierunek. Kompas, którego szukasz, aby prowadził cię przez życie, jest w tobie. Ty wiesz czego pragniesz i czego nie chcesz. Bądź swoją własną mapą i nie bój się przecierać nowe szlaki. Nie musisz iść za tłumem. Każdy z nas jest inny. Każdy z nas szuka czegoś innego. Być może moja prawda, nie jest twoją prawdą. Jedno jest jednak pewne, wszyscy idziemy w stronę światła i to liczy się najbardziej.
Niech dzieje się magia ;-)
Twoja Dominika